Było bardzo
późno, lecz Anna nie zamierzała jeszcze wracać do swojego domu. Bawiła się
wyśmienicie, i tak też się czuła. Była bardzo ładną 20 letnią dziewczyną i na
każdym kroku adorowali ją coraz to inni mężczyźni. Podobało jej się to, lecz
Andrzej zdecydowanie był zbyt nachalny. Gdy zaproponował jej, żeby poszli do
łóżka przekroczył pewną granicę. Zaczęła śmiać mu się prosto w twarz.
-Nie jestem jedną z tych
dziewczyn na których Twój majątek robi wrażenie, dla mnie mógłbyś być nawet
najbogatszym i najsławniejszym człowiekiem świata lecz nic nie zmieni faktu, że
jesteś zwykłym dupkiem!
Nie miała ochoty słuchać jego
głupich tłumaczeń, postanowiła zakończyć tę farsę i po prostu wyszła. Andrzej
stał i patrzył jak wychodzi, czuł się upokorzony, nigdy jeszcze żadna
dziewczyna nie odrzuciła jego propozycji, wszystkie na jego nawet najmniejsze
skinienie palca leżały u jego stóp. Lecz Ania była inna, była pewna siebie i
świadoma tego, że jej uroda nie należy do przeciętnych przez co jest obiektem
zazdrości wśród kobiet a zarazem obiektem pożądania wśród mężczyzn.
-Pożałuje jeszcze tego, że
odrzuciła propozycje takiego faceta! Nadejdzie dzień w którym będzie błagała
mnie, żebym zechciał chociaż na nią spojrzeć.
Następnego
dnia Ania obudziła się bardzo wcześnie. Była jeszcze śpiąca lecz zza ściany
usłyszała bardzo dobrze znane jej głosy dziennikarzy radiowych, którzy dziś mówili
stanowczo za głośno. Jednak nie mogła nic zrobić, przecież nie zabroni
dziadkowi słuchać radia. Spojrzała na zegarek była dopiero siódma a ona miała
wolny dzień. Wstała z łóżka, spojrzała za okno, było jeszcze dość ciemno a
wszędzie leżała śnieg. Zeszła na dół do kuchni, gdy ujrzała talerz z kanapkami i
kubek kakao czekające na nią na stole poczuła się jakby znów miała 5 lat. Poza
nią i dziadkiem w domu nie było już nikogo. Zjadła powolnie śniadanie i nigdzie
się nie śpiesząc wybrała się do łazienki. Spojrzała w lustro i ujrzała swoją
zaspaną twarz. Umyła zęby i postanowiła się pomalować, choć tak naprawdę bardzo
nie lubiła tego robić, od zawsze uważała, że malowanie się, układanie włosów i
przesadne strojenie się to strata czasu. Już gdy chodziła do gimnazjum
wszystkie jej koleżanki starały się podkreślać swoją urodę, lecz nie ona, ona była
piękna ponieważ była naturalna. Wyszła z łazienki i podążyła do garderoby aby w
coś się ubrać.
-Cześć dziadek!- Uśmiechnęła się
i ucałowała staruszka w policzek na powitanie
-Część Małgośka- już od małego
mówił do niej Małgośka, lecz nie przejmowała się tym a nawet uważała to za
bardzo sympatyczne.-A co Ty taka wystrojona? Wychodzisz gdzieś?
-Dziadek jestem po prostu ubrana
– uśmiechnęła się odsłaniając wszystkie swoje zęby, ucałowała ponownie swojego
dziadka i ruszyła do pokoju.
-Tylko nie zapomnij, że idziemy
dziś obejrzeć przedstawienia Maćka.
-Z pewnością nie zapomnę. –
krzyknęła i w tej samej chwili zniknęła za drzwiami swojego pokoju.
Tak naprawdę nie pamiętała już
dawno o tej akademii, ale musiała iść, przecież nie może zawieść swojego
jedynego, młodszego brata. Spojrzała na telefon, zobaczyła, że dostała sms’a
miała nadzieje, że to Jacek, lecz on nie odzywał się do niej już od kilku dni.
Była smutna z tego powodu, bo w głębi serca mimo, że się
tego wypierała bardzo jej na nim
zależało. Wszystkim mówiła, że to nie ma sensu –on nie jest chłopakiem dla
mnie- ostatnio to było jedyne zdanie jakie można było usłyszeć na jego temat z
jej ust. Lecz jej przyjaciółki wiedziały swoje i miały rację. Ania starała się
robić wszystko, aby o nim nie myśleć, dlatego też rzuciła telefon na łóżko i
wyszła z pokoju.
-Dziadku idę na miasto, kupić Ci
coś?
-Nie, skarbie niczego nie
potrzebuję.
-Będę za jakieś dwie godziny.
-Tylko pamiętaj o przedstawieniu.
-Pamiętam.- w tej samej chwili
zaczęła się ubierać i po chwili wyszła.
Postanowiła jeszcze skontaktować
się z mamą, lecz gdy włożyła rękę do kieszeni kurtki, aby sięgnąć po telefon
przypomniała sobie o tym, ze zostawiła go na łóżku. Szła w stronę centrum
miasta, choć nawet nie wiedziała po co tam idzie. Na ulicy był korek i czuła,
jak mężczyźni siedzący w samochodach spoglądają się na nią, lecz ona ignorowała
te wszystkie napastliwe spojrzenia, trąbienia czy zaczepliwe, często bardzo głupie
odzywki.
Wszystko wydawało jej się bez
sensu. Była szczęśliwa lecz czegoś jej brakowało. Tylko czego? Zastanawiała się
nad tym podczas spaceru, rozważała różne możliwości ale tak naprawdę wszystkie
jej myśli krążyły wokół Jacka. „To chłopak idealny” przypominały się jej słowa
przyjaciółki. Jednak Ania robiła wszystko by odeprzeć od siebie to uczucie,
była pewna, że jemu nie zależy na niej. Zatopiła się w rozmyślaniach i nie
spostrzegła nawet, ze minęło już bardzo dużo czasu od kiedy wyszła z domu.
Poczuła chłód i tylko dlatego postanowiła wrócić. Ledwie zdążyła otworzyć
furtką a już usłyszała krzyk mamy:
-Gdzie Ty się podziewałaś?! Za 10
minut Maciek rozpoczyna przedstawienia!
-Kompletnie zapomniałam…
-Masz dwie minuty! Idź się
przebierz i jedziemy.
-OK. – w tej samej chwili
zniknęła z pola widzenia jej mamy. Uff… - pomyślała – jak mogłam zapomnieć? Przecież
dziadek jeszcze mi przypominał! W co tu się ubrać?
Wybrała pierwszą rzecz z brzegu
której tylko nie musiała prasować, nawet nie było by już na to czasu.